Tort truskawkowy po raz pierwszy zrobiłam trzy lata temu na imieniny mojego taty. Szukałam wtedy czegoś smacznego
i szybkiego w przygotowaniu. Tak natrafiłam na ten przepis, który przez te wszystkie lata ulegał najróżniejszym modyfikacjom.
Obecnie gości na stole na każdej z rodzinnych uroczystości, za każdym razem wzbudza taki sam zachwyt :).
Jest to najłatwiejszy i zarazem najlepszy tort, jaki kiedykolwiek przygotowywałam.
Składniki:
- 70 dag mrożonych truskawek
- 300 ml wody
- 2 galaretki truskawkowe
- 0,5l śmietany 36%
- 3 blaty biszkoptowe
- kubek mocnej kawy do nasączenia
- 20 dag białej czekolady
- 0,5l śmietany 36%
- 2 opakowania podłużnych biszkoptów
Śmietanę kremówkę ubić na sztywno i wstawić do lodówki. Zamrożone truskawki pokroić na ćwiartki.
Zagotować 300 ml wody i rozpuścić w niej dwie galaretki. Po dokładnym wymieszaniu wsypać truskawki
i wymieszać (galaretka momentalnie stężeje). Śmietanę delikatnie przełożyć do naczynia z galaretką i wymieszać.
Następnie wstawić do lodówki na minimum 40 minut.
Czekoladę drobno pokroić i rozpuścić w garnku z odrobiną mleka. Śmietanę ubić na sztywno i wstawić do lodówki.
Kiedy czekolada wystygnie, powoli wlać ją do śmietany i wymieszać (zawsze używam łyżki,
mikser może spowodować zwarzenie się masy). Krem wstawić do lodówki.
Blaty nasączyć kawą i przełożyć kremem truskawkowym. Krem z białej czekolady delikatnie rozprowadzić na wierzchu
i po bokach tortu, wygładzić. Do boków tortu przykleić podłużne biszkopty, a wierzch udekorować wedle uznania.
Do dekoracji tortu posłużyły mi ażurki z czekolady, połówki winogron i różyczki z kremu malinowego.
I pamiętajcie - przez żołądek do szczęścia :)